Zaczęło się od tego, że sięgnąłem po stary, wydany jeszcze w 1969 zbiorek 13 opowiadań amerykańskich. Kiedyś, dawno, miałem go już w rękach, możliwe, że tylko dla Śniegów Kilimandżaro. Teraz - nie zawiodłem się. W takich razach radocha jest tym większa kiedy gdzieś między Faulknerem a Kathrine Anne Porter trafia się perełka kogoś zupełnie nieznanego. Ring Lardner. Któż to taki? Zauroczyło mnie jego opowiadanko Kto daje?
Całość to monolog tępej panny, właściwie już nie panny, bo świeżej mężatki, która przy brydżu (bridżu, jak chce tłumacz) paple, paple, i wypapluje wszystko. O sobie, o mężu, wartym jej, jak widać po jego żałosnym wierszu, którego młoda żonka nie omieszka zacytować… Swada, obserwacja, dowcip - któż to ten Lardner? Klikam, Wiki…
Ha! Ciekawe. Nawet nie ma polskiej notki. Facet był wybitnym dziennikarzem sportowym, jako literat znanym głównie z opowiadań. Doceniany przez współczesnych mu - Hemingwaya, Woolf, Fitzgeralda… Klikam, Allegro, może coś… I jest! Przy takich zapomnianych starociach (obok ceny, bo to zwykle są grosze i trzeba dobierać, żeby wejść w smarta) decydująca bywa okładka:
Przyszło, przeczytałem. Co za lektura, uf, co za… Jeszcze bliżej trzeba się gościowi przyjrzeć! I tej książce… Klikam, Wiki…
To nie ten?! To znaczy nie tamten. Tamten Ring Lardner, to ojciec tego Ringa Lardnera, a ten jest j u n i o r – dopiero teraz dostrzegam na okładce „JR” przy nazwisku. Ojciec zmarł w 1933, syn w 2000, w wieku 85 lat. A przeżył sporo, i to w Hollywood…
Studia w Princeton, porzucone, komunizowanie w młodości – nic aż tak dziwnego dla ówczesnych idealistów, ale jednak niewielu z nich było w Związku Radzieckim. A junior był, na początku lat 30. Jego brat zginął w Hiszpanii w 1938. Lewicowo uformowany, ciągle bardzo młody Ring, pewnie nie bez związku ze sławą ojca, zostaje scenarzystą w Hollywood. I szybko odnosi sukcesy. Nie ma nawet trzydziestu lat, kiedy w 1942 dostaje Oscara jako współautor scenariusza „Kobiety roku”, pierwszego filmu pary Katharine Hepburn i Spencer Tracy. W 1947 FOX płaci mu już 2 tysiące dolarów tygodniowo! - kosmiczne honorarium. Jeszcze pod koniec tego samego roku nadchodzi jednak… - Cięcie!
Lardner ląduje w gronie sławnego Hollywood Ten, pierwszej grupki oskarżonej w ramach czegoś, co wkrótce zyska miano polowania na czarownice, czyli prześladowania twórców o lewicowych i skrajnie lewicowych poglądach. Lardner i pozostali zostają przez komisję Kongresu uznani za winnych – bo nie zaprzeczają, często zgodnie z prawdą, że byli członkami partii komunistycznej. Po paru latach sądowych batalii trafiają do więzień. Odsiadują blisko roczne wyroki, a po wyjściu nie ma dla nich miejsca w branży, są blacklisted, na czarnej liście.
Lardner, podobnie jak inni, bo ośmiu z dziesiątki było scenarzystami, pisze pod pseudnimem (m.in. dla pracującej w Anglii producentki Hannah Weinstein – nic wspólnego z tym Weinsteinem) i minie jeszcze wiele lat zanim – w 1965 – z jego nazwiskiem wejdzie do kin Cincinnati Kid Normana Jewisona ze Steve McQueenem. Lardner zapracuje na jeszcze jednego Oscara, za scenariusz adaptowany do M.A.S.H. (choć podobno Altman niewiele zostawił z jego dialogów), a może i jeszcze jednego, bo legenda głosi, że kiedy był blacklisted ktoś firmował swoim nazwiskiem jego scenariusz, a Lardner, w dowód wdzięczności, nigdy nie zdradził kto to…
A teraz Ekstaza, jedyna powieść jaką napisał Lardner. Ukazała się w 1954 (w Polsce w 1962), napisał ją po wyjściu z więzienia i łatwo można w niej odnaleźć świeże ślady przeżyć autora:
Tytułowy Owen Muir, to idealista, po prostu - poważnie stara się traktować życiowe wybory. Skoro uważa się za pacyfistę, to odmawia służby wojskowej (za co trafia do więzienia, oczywiste echo doświadczeń Lardnera). Kiedy zakochuje się w katoliczce, przechodzi na katolicyzm. A jako katolik chce być konsekwentny. Taka nieprzejednana, idealistyczna, wręcz ekstatyczna postawa oczywiście nie pomaga mu w życiu i doprowadza go do…
Na tym tle Lardner kreuje w Ekstazie konflikt dwóch światopoglądów – katolicyzmu i komunizmu. Konflikt to bardzo jaskrawy. Jeden z katolickich mentorów Owena mówi na przykład tak:
(…) prawdziwego niebezpieczeństwa należy szukać wewnątrz naszego kraju; stanowią je ci wszyscy czerwoni i różowi, pacyfiści kwakierscy, słabi agnostyczni liberałowie, przywódcy robotników i farmerów z ich strusią polityką, nie umiejący wyzwolić się ze swoich ciasnych poglądów i interesów organizacyjnych, wreszcie organizacje murzyńskie i żydowskie, którym wydaje sie, że sposób myślenia narodu można zmienić z dnia na dzień. Należą tu również izolacjoniści, mówiący: „Pozwólcie Europejczykom i Chińczykom decydować o swoim losie”, oraz duchowni protestanccy, którzy nauczają, że przygotowania do wojny atomowej są niemoralne i nieetyczne, czy też podatnicy dowodzący, że po prostu nie stać nas na to. Głosy tych ludzi – a są ich miliony – pomagają świadomie czy nieświadomie komunistom, po prostu robią za nich robotę. Nie możemy na to pozwolić. Prawa i swobody obywatelskie to nęcące zdobycze demokratyczne, ale musisz pamiętać o tym, że wiele wybitnych ludzi wcale ich nie uznawało. W każdym razie, nie można stawiać ich na równi z problemem przetrwania zachodniej cywilizacji.
Albo tak:
Wszystkie te tak zwane ruchy narodowowyzwoleńcze są ruchami antyklerykalnymi, skierowanymi przeciwko Bogu. Nawet w tak cywilizowanych krajach, jak Francja i Włochy, dwa lata temu komuniści byli bardzo bliscy uzyskania większości. Od losu Czechosłowacji uchroniły kraje te jedynie dolary amerykańskie (…)
No, tu już - z tą Czechosłowacją, która sobie wybrała komunizm - Lardner się nieco zapędził. Jasne, że komunizm bliższy jest jego sercu, jednak poglądy lewej strony są w Ekstazie nie mniej radykalne:
(…) Nie chcemy dopuścić myśli, że moglibyśmy przyjąć w Ameryce program hitlerowski, ale w istocie jest to możliwe i nawet zaczęliśmy już iść w tym kierunku, a sposób, w jaki dajemy się zapędzić na tę drogę, przypomina zupełnie Niemcy hitlerowskie. Gazety, radio i rząd Niemiec hitlerowskich wpajały w naród przekonanie, że Niemcy prowadzą wojnę obronną, wojnę o wolność przeciwko wielkiemu czerwonemu niebezpieczeństwu. Słuchamy obecnie dzień w dzień tej samej argumentacji i wywiera to na nas pewien wpływ. Dostrzegamy nagle, że pod stopami naszymi płynie krew, a gestapo J. Edgara Hoovera wtrąca coraz więcej naszych obywateli do więzienia dlatego, ze odważyli się powiedzieć, co myślą. (…) Sprawę Rosenbergów przedstawił Samish jako jeszcze jeden okrutny przykład rozwijającego się faszyzmu. Wreszcie zakończył swoje przemówienie ostrzeżeniem, że jedynie bezpośredni i bezkompromisowy atak przeciwko spiskowi Waszyngtonu, mającemu na celu podbój całego świata, przeszkodzić jest w stanie burzycielom demokracji w rozpętaniu wojny totalnej przeciwko miłującym pokój narodom Azji i Europy wschodniej.
Dodam, że główny reprezentant lewicowego światopoglądu w Ekstazie to postać śliska i fałszywa, która ostatecznie okazuje się szpiegiem FBI i sypie współtowarzyszy. Analogie z Edwardem Dmytrykiem, jedynym z Hollywood Ten, który poszedł na współpracę, nasuwają się same.
No a teraz najlepsze: Jak między tymi kamieniami młyńskimi znajduje się Owen Muir – Lardner:
Owen czuł, jak zawala się cała jego koncepcja liberalnego, umiarkowanego podejścia do poruszanych problemów. (…) Najwidoczniej wszyscy obecni zgadzali się zasadniczo z tym, co zostało powiedziane. A jednocześnie w innych domach znajdujących się wzdłuż tej samej ulicy, może nawet w domu sąsiadującym z tym, w którym oni sami znajdowali się obecnie, mieszkają ludzie reprezentujący podobne środowisko i poziom wykształcenia, ludzie o równie wrażliwych sercach i nieegoistycznym spojrzeniu na świat, posiadający jednak wręcz przeciwne poglądy w sprawach, jakie tu omawiano. (…) Oba kierunki obejmują swym zasięgiem cały rodzaj ludzki. Należą do nich zarówno ateiści, sekualaryści, jak i ludzie głęboko wierzący, święci i sadyści, dziewice i prostytutki, matki i lesbijki, ludzie mądrzy i prymitywni, robotnicy i farmerzy, poeci, generałowie i naukowcy, bandyci, fetyszyści i pragmatyści, humaniści i psychopaci, ludzie reprezentujący wszystkie odmiany wieku, koloru skóry, narodowości, temperamentu. Przedstawione fakty zdają się wskazywać, że zdecydowani antyamerykanie przewyższali liczbą zdecydowanych antykremlowców, a nawet to nie zaniepokoiło najbardziej Owena. Największym niepokojem napełnił go fakt, że nawet słabszy z dwóch zasadniczych odłamów zyskał sobie znacznie więcej zwolenników niż to, co określał jako trzecią siłę, mogącą odegrać rolę czynnika równowagi pomiędzy obu ostro ścierającymi się, krańcowymi tendencjami.
Człowiek pragnący odegrać jakąś doniosłą rolę w narastającej walce musiał w tej sytuacji – taki był ostateczny wniosek Owena – opowiedzieć się po stronie któregoś z dwóch głównych, zwalczających się obozów. Musiał on poświęcić całą swoją energię, wszystkie swoje siły zwalczaniu strony przeciwnej. Należało starać się o doprowadzenie do klęski strony przeciwnej, ile sił starczy, zanim jako broń w tym sporze znajdzie zastosowanie bomba wodorowa. Ale Owen uświadamiał sobie bardzo wyraźnie, że nigdy nie będzie w stanie przezwyciężyć zastrzeżeń, jakie żywił zarówno w stosunku do jednego, jak i drugiego stanowiska, w takim stopniu, by mógł stać się naprawdę bojowym członkiem jednego z dwóch obozów. Zrozumiał w tej chwili jaśniej niż kiedykolwiek, że musi sobie znaleźć taki sposób służenia społeczeństwu ludzkiemu, który nie wymaga uczestnictwa w tej zasadniczej, toczącej się w świecie walce.
W finale Owen znajduje wyjście choć trudno przyznać, by ono „służyło społeczeństwu ludzkiemu”. Chociaż… Może?
Owen wstępuje do zakonu o możliwie najsurowszej regule:
Jedną z najgłębszych radości, jakie sprawiło Owenowi przestrzeganie reguły trapistów, stanowił dlań narzucony zakonnikom obowiązek milczenia.